Nie, to nie będzie tekst o tym jak wliczyć sernik w świąteczny bilans kaloryczny, czy co bardziej opłaca się jeść, by nie przytyć w Święta. Zamiast tego, napiszę o innej świątecznej diecie. Dieta w moim rozumieniu to styl życia. To nie tylko jedzenie, ale wszystko co do siebie dopuszczasz.
Święta stanowią specyficzny czas. Z jednej strony może to być okres radosny – czas na odpoczynek i bliskość. Czas świętowania i biesiadowania. Obrazek niczym z reklamy coca-coli. Z drugiej jednak strony Święta Bożego Narodzenia znalazły się na liście 44 najbardziej stresujących zdarzeń życiowych. Co prawda są prawie na samym końcu, ale są. Listę stworzyło dwóch doświadczonych psychiatrów, więc jest bardzo wiarygodna. Znajdują się na niej takie wydarzenia jak choroba, śmierć bliskiej osoby, utrata pracy, narodziny dziecka i właśnie święta.
Myślę, że każdy jest w stanie sam sobie odpowiedzieć czy święta są stresujące i co jest tego powodem. Zachęcam w tym roku szczególnie, by podejść do tego okresu z większą świadomością i z poczuciem sprawczości, że możemy na te stresory wpływać i je ograniczać. Tak, by ten wspólny czas nie dokładał kolejnego kamyka do i tak już przeciążonego całym rokiem organizmu.
Świąteczne potrawy bez dodatku wyrzutów sumienia
Święta to tak naprawdę tylko kilka dni, a jednak wiele osób podchodzi do nich jakby decydowały na naszym wyglądzie jak co najmniej miesiąc objadania się. Spróbuj dać sobie prawo do tego, by nie liczyć każdej zjedzonej, świątecznej kalorii. Jeśli zmagasz się z zaburzeniami odżywiania to oczywiście nie jest to proste zadanie. Jeśli jesteś “na diecie” pamiętaj, że tych kilka dni “na luźnej szelce” nie sprawi, że zaprzepaścisz wszystkie swoje efekty. Nic złego się nie stanie jeśli zamiast ostrego cardio wyjdziesz na rodzinny spacer, lub pooglądasz świąteczne filmy. Nie zachęcam natomiast do traktowania świąt jak “ostatniej wieczerzy”, a Nowego Roku jako początku magicznego detoksu czy kolejnej nowej diety “na 100%”. Postaraj się zachować zdrową równowagę, delektuj się świątecznymi daniami, nie zapominając o słuchaniu sygnałów ciała. Część potraw można zamrozić i zjeść je również w styczniu.
Poproszę dokładkę wyrozumiałości
Ten rok był dla wszystkich trudny. Moim zdaniem w święta może nastąpić kumulacja. Okna będą wydawały się wciąż zbyt brudne, ryba za mało słona, a prezenty nietrafione. Pamiętaj by oczekując od innych życzliwości i zrozumienia wykazać się tym samym. Bądźmy dla siebie uprzejmi.
Ty decydujesz, co ze sobą bierzesz
Jeśli ktoś przychodzi z podarunkiem, ale Ty go nie przyjmujesz, do kogo ten podarek należy? I nie chodzi mi tu o kolejną parę skarpet, ale o komunikaty, które nieraz padają przy świątecznym stole. Nie musisz przyjmować tego, czego nie chcesz. Niechcianych życzeń (“no i życzę ci by cię ktoś w końcu zechciał, bo taka fajna dziewczyna a sama”), złotych rad (“może nie powinnaś tego jeść?”), uwag, które naruszają Twoje granice (“ale w tej sukience to jednak grubo wyglądasz”). Stwórz wokół siebie tarczę. Wyobraź sobie, że te niechciane prezenty jak małe paczuszki odbijają się od ciebie i lądują w rękach właścicieli. Ty tego nie bierzesz. Tak jak sama decydujesz, co zjesz, a czego nie, tak samo możesz decydować co do siebie weźmiesz.
Świąteczne granice
Masz prawo stawiać granice przy świątecznym stole i nie tylko. Nie chcę nikogo tłumaczyć, jednak uważam, że wiele osób w naszej kulturze wciąż jest na bakier z dobrymi manierami. Ludzie nie wciąż nie rozumieją, że poruszanie pewnych tematów jest niestosowne i może być dla ciebie raniące. Dlatego musisz im to powiedzieć. Tzn. nie musisz, ale każde milczenie, uśmiech, czy “dziękuję” z twoich ust jest cichym przyzwoleniem na stopniowe przesuwanie granic. Na ingerencję w twoją prywatną strefę. Nieraz w dobrej wierze, ale wiadomo, dobrymi intencjami jest wybrukowane piekło. Dlatego nie bój się zachować asertywnie. Powiedz cioci, że nie przyjmujesz tych życzeń, bo sama sobie tego nie życzysz. Poproś by nie komentowano już twojego wyglądu, bo sprawia ci to przykrość. Powiedz, że sama potrafisz zdecydować jaka ilość jedzenia jest dla ciebie dobra. Nie bój się mówić! Pamiętaj, że nawet jeśli nie zobaczyć od razu efektów stawiania granic, to poczujesz się lepiej. Z czasem też zobaczysz, że kropla drąży skałę i coś jednak do odbiorców dociera. Nie stawiaj siebie na samym końcu. “Nie mogę tak powiedzieć, bo zrobię wujkowi przykrość”. Czy wujka uczucia są ważniejsze od Twoich? Nie sądzę. Nie bój się zadbać o siebie w te święta i nie mam tu na myśli gorącej kąpieli i nowych paznokci. Higiena psychiczna przy rodzinnym stole jest równie ważna.
Nie bój się odejść od stołu, przy którym serwowana jest przykrość
I ostatnie, ale nie mniej ważne. Czasami utrzymywanie pozorów “normalności” jest tak naprawdę odgrzewaniem starego kotleta. Nie każda rodzina jest szczęśliwa. I nie każda będzie, choćbyś nie wiem jak się starała. Czasami najlepszym rozwiązaniem jest odejść. Złapać dystans. Zacząć budować szczęście na własnych zasadach. Nie musisz zachowywać pozorów normalności, by nie popsuć komuś świąt. Jesteś dorosła i możesz żyć tak, by Tobie było dobrze. Jeśli spotyka cię przykrość, przemoc i przy stole już dawno nie serwują miłości możesz od niego odejść i nakryć do swojego.
Wystarczająco dobrych Świąt!