„Masz cukrzycę – nie jedz węglowodanów!”. To hasło niestety często rzuca mi się w oczy, a jego sens jest mniej więcej taki, jak stwierdzenia: „Boli Cię noga? Utnij ją!”.
Co w ogóle oznacza termin „niskowęglowodanowa”?
Według wytycznych zalecane spożycie węglowodanów wynosi 45-60% wartości energetycznej diety i nie powinno być niższe niż 130 g na dobę (w przypadku kobiet ciężarnych i karmiących są to wyższe wartości). Przyjmuje się, że jest to minimalna ilość węglowodanów potrzebna dla prawidłowej pracy mózgu. Za niskowęglowodanowe można uznać zatem wszystkie diety, które dostarczają mniej niż 45% energii z węglowodanów. W ich obrębie możemy jednak wyróżnić strategie żywieniowe o mniejszej lub większej ich zawartości, jak również dietę ketogenną, zawierającą poniżej <10 % węglowodanów (30-50 g/dzień). Przy bardzo drastycznym ograniczeniu spożycia węglowodanów dochodzi do wytwarzania ciał ketonowych, co z jednej strony skutecznie hamuje uczucie głodu, ale może prowadzić do kwasicy ketonowej, a nawet zgonu.
Należy zaznaczyć, że brakuje aktualnie rzetelnych badań, które potwierdzałyby zasadność stosowania takich diet w kontekście cukrzyków czy insulinoopornych, stąd brak rekomendacji takiego sposobu żywienia w zaleceniach Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego. Udokumentowane zostało natomiast dobroczynne działanie diety ketogenicznej jako sposobu leczenia padaczki lekoopornej. We wspomnianych zaleceniach znajdziemy następujący fragment:
Udział węglowodanów w diecie powinien wynosić około 45% całkowitej ilości energii; jeżeli węglowodany pochodzą z produktów o niskim IG i dużym udziale błonnika, ich udział w ogólnej kaloryczności diety może być większy (nawet do 60%). Wysoka podaż kalorii z węglowodanów powinna być zalecana osobom o bardzo dużej aktywności fizycznej. Z kolei niższa od 45% podaż kalorii pochodzących z węglowodanów (25–45%) może być czasowo zalecana chorym o niewielkiej aktywności fizycznej, u których możliwości jej zwiększenia są ograniczone, np. z uwagi na schorzenia współistniejące.
Czy jedząc mało węglowodanów szybciej schudnę?
Wpływ diet niskowęglowodanowych na zmniejszenie masy ciała w dłuższej perspektywie czasu jest taki sam jak innych diet redukcyjnych. Bardzo ważne będzie tutaj odpowiednie zbilansowanie jakościowe diety, chociażby pod kątem spożywanych tłuszczów. Często „keto” przekąski to ser zapiekany z salami, czyli prawdziwa bomba kwasów nasyconych i dużej ilości sodu. Taka taktyka to pierwszy krok do zaburzeń sercowo-naczyniowych.
W literaturze wymienia się wiele innych możliwych niekorzystnych następstw stosowania diet niskowęglowodanowych:
- Złe samopoczucie: bóle i zawroty głowy, zmęczenie, większa drażliwość, wahania nastroju, zaburzenia koncentracji, zaparcia, nieprzyjemny oddech, suche usta;
- Oporność na leptynę – problem z kontrolą łaknienia;
- Hipoglikemię;
- Niedobory witamin z grupy B oraz witaminy C i E, miedzi, selenu, magnezu, potasu, przy jednoczesnym szkodliwym nadmiarze witaminy A, fosforu, żelaza, sodu;
- Zwiększenie stanu zapalnego w organizmie’
- Choroby wątroby, dróg żółciowych, niewydolność nerek i wiele innych.
Podsumowując
Najlepsza dieta, to dieta zbilansowana. Decydowanie się na skrajności w rygorystycznych dietach eliminacyjnych, które nie są rekomendowane przez Polskie Towarzystwo Diabetologiczne, może przynieść więcej negatywnych konsekwencji, niż pozytywnych skutków. Tyczy się to zwłaszcza osób początkujących, z małą wiedzą na temat zasad odżywiania.
Artykuł przedstawia fragment książki „Ach ten cukier” dostępnej w wersji:
- ebooka: KLIK (do końca tygodnia w cenie 22,90 zł!)
- papierowej: KLIK (do końca tygodnia w cenie 24,00 zł!)
Zapraszam Cię także do dołączenia do grupy na Facebooku Insulinooporność bez nadęcia, gdzie w tym tygodniu trwa specjalny cykl edukacyjny poświęcony nauce komponowania posiłków przy insulinooporności. Nie możesz tego przegapić!