Tak, wiem, to kontrowersyjna teza, ale ma w sobie bardzo dużo prawdy. W czasach wszechobecnego kultu ciała punktem absolutnie kluczowym stała się sfera wizualna. Wartość człowieka zaczynają określać wielkie pośladki, bicepsy, chude uda oraz kaloryfer na brzuchu. Niestety wizja „doskonałego ciała” została bardzo mocno wyidealizowana przez zawsze perfekcyjny (choć już nie zawsze znajdujący swe odzwierciedlenie w rzeczywistości) świat serwisów społecznościowych. To, co widzimy na zdjęciach, zostało pieczołowicie przygotowane, doświetlone, obrobione i zaprezentowane w tak apetyczny sposób, że może wprawić w kompleksy nawet dość pewne siebie osoby. W efekcie, za wszelką cenę i wszelkim kosztem, dążymy do idealnych sylwetek, które nie istnieją w świecie realnym. W tym całym wariactwie pomijamy i zapominamy o najważniejszej funkcji naszego ciała, którą jest sprawnie działający układ ruchu.
Ruch od zarania dziejów
Gatunek ludzki jest w ciągłej ewolucji od ponad 4 milionów lat i faktem jest, że jeszcze nigdy tak bardzo nie siedzieliśmy na dupach jak teraz. Pod względem trybu życia oraz aktywności fizycznej mocno różnimy się od naszych przodków z paleolitu. Przeciętna dorosła osoba wstaje rano, wsiada do samochodu, jedzie do pracy, gdzie spędza 8 godzin przez ekranem monitora, potem z powrotem do auta, powrót do domu i relaks przed komputerem albo TV. To by było na tyle w temacie codziennej aktywności fizycznej. Pomijając choroby cywilizacyjne i problemy zdrowotne, sami, na własne życzenie bardzo mocno upośledzamy nasz układ ruchu w każdym możliwym aspekcie. Człowiek pierwotny, prowadzący zbieracko-łowiecki, a do tego koczowniczy tryb życia, każdego dnia maszerował, truchtał, skakał, rzucał, a nawet, jeśli akurat miał dostęp do wody, pływał. Nie robił tego bynajmniej, gdyż chciał być wysportowany. Robił to, ponieważ od tego zależało jego przetrwanie – musiał zagwarantować sobie pożywienia i odpowiedni poziom życia. W obecnych czasach o wiele z tych rzeczy kompletnie nie musimy się martwić. Na „łowy” jedziemy do Lidla po pakowaną rybę, a tryb „zbieracki” ogranicza się do zabrania z półki kiści bananów i opakowania borówek amerykańskich.
Ciało ludzkie to niesamowicie złożona i niepowtarzalna maszyna, która stanowi nieprzerwany obiekt badań naukowców różnych dziedzin. Od samego początku zaprojektowani zostaliśmy do ruchu. Nasze ciało jest zdolne, no, może poza lataniem, do absolutnie każdej możliwej czynności. Problem pojawia się wtedy, gdy większość z tych funkcji przestaje nam być potrzebna. Organizm ludzki posiada genialny system adaptacji i dostosowywania swoich możliwości do indywidualnego zapotrzebowania i stylu życia. Poprzez ruch i trening możemy nabywać nowe zdolności, zyskiwać większą sprawność, gibkość i siłę oraz wykonywać określone zadania coraz lepiej, szybciej i wydajniej. Z kolei nie ruszając się i mocno ograniczając naszą wszechstronność, niektóre nasze zdolności, zakresy ruchu i funkcje organizmu zanikają, ponieważ przestają być potrzebne.
Łopatka z barkiem, brzuch, pośladek i biodra
To moja święta „czwórca”, która klasyfikowana jest jako nieodpowiednio pracująca, nieaktywna lub ograniczona zakresowo u 99% procent osób, z którymi zaczynam współpracę. Jedne z najważniejszych struktur, stawów i mięśni stabilizacyjnych przestają działać prawidłowo, ponieważ stają się zbędne na co dzień. W efekcie pojawiają się problemy z kręgosłupem lędźwiowym, z bolącymi barkami, karkiem i brakiem możliwości zawiązania sznurówki z pozycji stojącej.
Pośladek nie działa i jest „płaski”, bo cały czas na nim siedzisz i go rozgniatasz. Bark boli i chrupie w trakcie ruchu, bo Twoja ręka prawie nigdy nie unosi się wyżej niż poziom klawiatury.
Brzuch „wisi” i jest nieaktywny, bo nie ma wiele do stabilizowania w pozycji siedzącej na krześle lub fotelu, które są tak wyprofilowane, żebyśmy zupełnie nie musieli nic napinać. Biodro boli i nie ma pełnej ruchomości bo jedyny ruch, który wykonuje, to zgięcie do 90 stopni, żeby wcisnąć tyłek w kanapę.
Mimo tego bardzo często osoby początkujące zaczynają przygodę z ruchem od nieodpowiednich elementów. Mężczyźni rywalizują o to, kto więcej wyciśnie na sztandze, a nie są w stanie wykonać prawidłowej pompki bez uciekających barków i łopatek. Później zaś narzekają na bolące barki. Dziewczyny natomiast wskakują na przysiady albo wznosy bioder, chociaż nie nauczyły się odpowiednio aktywować pośladka i potem psioczą, że boli je kręgosłup lędźwiowy i rosną im uda zamiast tyłka. Osoby, które z kolei ukierunkowały się na bieganie bardzo często zupełnie nie poświęcają czasu i uwagi na odpowiednie zmobilizowanie i usprawnienie kończyn dolnych. W efekcie po miesiącu krzywego biegania lądują na artroskopii stawu kolanowego albo nabawiają się kontuzji biodra. Jeśli nie naprawisz podstaw, to cała reszta się posypie i trening zamiast pomagać, będzie tylko piętrzył problemy zdrowotne.
Sylwetka nie równa się zdrowie
Na szczęście kultura fizyczna zaczyna być coraz bardziej popularna, a nawet zaczyna określać status społeczny. Skoro jesteś aktywną osobą, to znaczy, że dbasz o siebie, masz więcej energii, jesteś osobą bardziej wydajną w pracy i dobrze zarządzasz czasem w trakcie dnia. Niestety w znacznej części w dość nieładny sposób połączyło się to z „kultem ciała”. W efekcie staramy się wyglądać jak najlepiej, bez względu na metody, a zadbana sylwetka i niski poziom tkanki tłuszczowej jest dla nas synonimem zdrowia i sprawności. I tu jest właśnie pies pogrzebany. Ładne ciało MOŻE być sprawne, ale często takie nie jest.
Zawsze dobrym przykładem były dla mnie sporty sylwetkowe. W tej dyscyplinie zarabiasz, zdobywasz nagrody i dostajesz dostęp do prestiżowych zawodów tylko dzięki sylwetce jaką prezentujesz. Nikt nie sprawdza Twoich innych zdolności. W efekcie wielu kulturystów mogących popisać się wręcz pomnikowo wyrzeźbionymi i estetycznymi sylwetkami, nie jest w stanie podrapać się po plecach, dotknąć palcami ziemi, a nierzadko wydają spore sumy u fizjoterapeutów naprawiających ich barki, biodra czy dyskopatie kręgosłupa. Jeśli znacie kogoś uprawiającego tę dyscyplinę, to zapytajcie jak się czuje w dzień zawodów. Skrajnie przemęczeni, odwodnieni, na absolutnych oparach energii, często schodząc ze sceny mdleją, wymiotują i mają zawroty głowy. To nie jest i nigdy nie był zdrowy sport, a sylwetkę, którą prezentują w tej postaci, są w stanie utrzymać tylko przez krótkie okienko startowe w danym roku. Poza tym okresem dalej wyglądają dobrze, ale nie oszukujmy się – jest to już zupełnie inne ciało oraz w dalszym ciągu niesprawne. Na szczęście świadomość zawodników znacząco wzrasta i coraz więcej z nich zaczyna pracować również nad wszechstronnym rozwojem swoich ciał. Wielu z nich to wspaniali specjaliści i trenerzy, więc proszę nie posądzać mnie o krytykowanie tego sportu.
To jedynie przykład mający udowodnić, że praca nad ciałem nie powinna ograniczać się tylko do sfery wizualnej. Szczególnie, jeśli mamy na myśli normalne osoby, które nie zarabiają na życie swoją sylwetką.
Ruch nie jest dziecinny, to Ty jesteś dziad!
Chcesz przepis na sprawne, zdrowe i estetyczne ciało? Zdystansuj się do Instagrama i zacznij się ruszać, tak wszechstronnie jak to tylko możliwe. Ćwicz na siłowni jak lubisz, bo zawsze warto jest umieć podnieść coś ciężkiego. Co jakiś czas wyskocz na lekki trucht albo chociaż dłuższy spacer. Jak możesz iść schodami, to użyj ich zamiast windy. Jak jedziesz do hotelu z basenem, to postaraj się w nim trochę popływać. Spacerując, widzisz równy i niewysoki krawężnik? Może to jest dobry moment, w którym można chwilę potrenować stabilizację i przejść parę metrów jak linoskoczek. Na placu zabaw podczas spaceru z dzieckiem podyndaj na drążku albo na drabinkach. Jaki w tym obciach? Że się ruszasz i nie jesteś kolejną matką w nosem w telefonie? Kto przekona dzieciaka, że ruch to zabawa i zdrowie, skoro przykład nie będzie płynął z góry? Dwie pieczenie na jednym ogniu. 🙂 Albo zróbcie sobie konkurs: „kto trafi kamieniem w tamto drzewo?” Daj barkom się rozruszać. Im więcej wszechstronnej i spontanicznej aktywności, tym większa szansa na zdrowe, sprawne i działające ciało. Nie martw się o sylwetkę. Mając tak dużo ruchu i zabawy z tego procesu, sylwetka będzie najmilszym efektem ubocznym.
Baw się ruchem, a Twoje ciało Ci za to podziękuje.
Rzadki głos zdrowego rozsądku w fit internecie. Miła odmiana!
Dziękujemy! 🙂
Wielkie dzięki! Pozdrawiam 🙂
Mega artykuł w całym pędzie obecnego fitness można się trochę pogubić i o tym zapomnieć dzięki wielkie 😈
Cała przyjemność po mojej stronie 🙂 Pozdrawiam!